Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Hat-trick

Napisane przez lukomat , 24 czerwiec 2016 · 2574 Wyświetleń

Duzo sie dzialo od czasu mojego ostatniego wpisu na blogu. Sezon lososiowy w pelni i na wiekszosci rzek wiosenny ciag dobiegl konca, a lada dzien pojawi sie grilse (losos po rocznym pobycie w morzu) oraz letnie srebrniaki. Wiosne zakonczylem z dwucyfrowym wynikiem, ale nie o liczby chodzi, bo lososie to nie wyscig. Wpis poswiece dwom dniom, ktore szczegolnie sie wyroznily.
W tym miejscu musze przywolac wizyte w Glenferness sprzed niemal roku opisana tu:
http://jerkbait.pl/b...y-miesiąc-cz-i/
Ian wyjal dwa, ja jednego, po jednym stracilismy i meszki prawie zezarly nas zywcem. Minelo jedenascie miesiecy i przezylismy deja vu. No, prawie, bo tym razem ja wyjalem dwa, a Ian jednego. Podobne warunki, te same poole i te same muchy! Dzieki Bogu meszek prawie nie bylo.

 

Dołączona grafika

Loop Blueline 11'6" #7 w akcji

 

Zaczelismy od Garden pool (wtedy na nim skonczylismy). Ian wystartowal pierwszy, a ja lowilem za nim jakies 30 metrow, tak, zeby sobie nie przeszkadzac. Doszedlem do polowy i mialem branie dokladnie w tym samym miejscu co rok temu. Po minucie, srebrniak ok. 75cm wypial sie. Ian jak zwykle mnie zrugal za stracona ryby, a ja sklalem pod nosem matke ryby od pan lekkich obyczajow. Nie minelo 5 minut i na koncu poola mam kolejna rybe, jak przed rokiem! Ian akurat nagrywal kamera i upamietnil cala akcje od brania do szczesliwego podebrania. Srebrniak podobnej wielkosci z przywrami w okolicy ogona.

 

Dołączona grafika

Swiezak prosto z morza

 

Przenieslismy sie w dol odcinka i po krotkim czasie Ian melduje przez radio o straconej rybie. Dla odmiany nie pastwilem sie nad nim, tylko przypomnialem, ze dzien jeszcze dlugi. Doszedlem do Island Stream gdzie przed rokiem kolega wyjal pierwsza rybe. Zajadalem bulke z polska kielbasa zagryzajac kiszonym ogorkiem i obserwowalem pool.

 

Dołączona grafika

Island Stream

 

Splaw duzego lososia, a po nim tez kilku mniejszych, przyspieszyl ruchy szczek i po chwili juz mialem wedke w rekach. Agresywne branie nastapilo dokladnie tam gdzie sie spodziewalem. Wyjac rybe w tym miejscu samemu nie jest latwe. Podbierak uproscil by sprawe znacznie, ale u mnie lenistwo i wygoda wygrywa. Ostatecznie wyprowadzilem lososia na zalany skalny brzeg i juz byl moj. Rybka miala proporcje tunczyka, a podobno szkockie to chudziaki :P

 

Dołączona grafika

Turbo springer

 

Ryby przestaly reagowac na lowny do tej pory Orjok, wiec postanowilem zmienic taktyke i zawiazalem Sunray Shadow. Rzuty w poprzek i szybkie sciaganie. Bez oszalamiajacych wynikow, ale sprowokowalem jedna rybe. Wlnela niczym bolen, tworzac lej na powierzchni wody, ale nie zapiela sie, co zdarza sie bardzo czesto w tej metodzie. Mam wrazenie, ze lososie uderzaja w S.S. zamknietym pyskiem.

 

Dołączona grafika

Tala pilnuje Iana, zeby tym razem nie spartolil roboty

 

Poznym popoludniem wrocilismy na Garden pool i rzutem na tasme, po uprzedniej wywrotce, Ian wyjmuje swojego srebrniaka. Super dzien uwazalismy za skonczony. Naprawde ciezko prosic o wiecej.

 

Dołączona grafika

Kolejny srebrniak z Findhorn

 

Mialem w tym sezonie kilka dubletow i pare razy bylo blisko trzeciej ryby. Udalo sie na North Esk. Warunki trafilismy doskonale. Po mocnej ulewie woda powoli opadala, niebo lekko zachmurzone, moze wiatr troche za mocny chulal. Dzien wczesniej Jim wyjal szesciesiataka i stracil dwa nieco wieksze. Wiedzialem, ze bedzie dobrze i z podekscytowania noc skonczyla sie o 4:30, grubo przed budzikiem. Cichaczem i na paluszkach po szybkim sniadaniu opuscilem dom. O siodmej wykonalem pierwszy rzut 12 stopowym Zpey HM Signature z nowa linka Rio Scandi Short Versitip #8. Zajezdzone Airflo Rage Compact odeszlo na zasluzona emeryture. Do tonacego przyponu dowiazalem tubowy Orjok, moj pewniak na podwyzszona wode. Doszedlem do “hot spot” i czekalem tyko za ktorym rzutem wezmie, Bo to, ze wezmie bylo niemal pewne. Zgodnie z oczekiwaniem linka naprezyla sie i poczulem pulsujacy ciezar na koncu zestawu. Ryba poszalala i kiedy przejalem kontrole, jak na zawolanie przyjechal Jim. “Fish on” i wszystko jasne. Zdjecie zrobilismy w polskiej strefie kibica. Brakowalo tylko popularnych ostatnio WAGs (skrot od Wifes And Girlfriends, nie mylic z waginami).

 

Dołączona grafika

Polska strefa kibica

 

No to bedzie sie dzialo, pomyslalem. Blad! Co prawda przed poludniem Jim wymeczyl jedna trotke, ale ogolnie zapadla studnia. 1:0 to tez dobry wynik, ale apetyty po szybkim golu nam urosly. Zaczelismy kombinowac, zmieniac przypony, muchy... Po poludniu w ruch poszedl Sunray Shadow i skusil loska. Ryba najpierw dwa razy skubnela by wreszcie zdecydowanie zaatakowac, ale skonczylo sie na jednym szarpnieciu i bylo po zabawie.

 

Dołączona grafika

Opadajaca woda po deszczu+lekkie zachmurzenie+ryby=sukces

 

Ostatnia deska ratunku byl moj najmniej ulubiony zestaw z dwiema muchami. Trzeba pilnowac przy ukladaniu petli podczas rzutu, zeby wszystko sie nie poplatalo i niezaleznie co jakis czas sprawdzac przypon. To z wad, a z zalet, potrafi byc niezwykle skuteczny. Wystarczylo piec rzutow i ryba, ktora wczesniej olala pojedynczy Kinermony Killer, teraz skasowala ta sama muche na podwojnym haku #10 ze skoczkiem powyzej w postaci Flamethrower tez #10. Przez radio poprosilem kumpla o podebranie. Jim juz mial rybe pod nogami na plyciznie do kostek, gdy z blizej niewyjasnionych powodow chwycil za przypon, zeby sobie ulatwic wyprowadzenie okolo 70cm lososia na brzeg. Zanim zareagowalem, kotwiczka znalazla sobie wygodne miejsce w srodreczu kolegi. Ryba zaczela skakac, Jim nie wiedzial czy ratowac dlon czy rybe, a ja w bezpiecznej odleglosci czekalem na rozwoj wydarzen. Jak mazna sie domyslic, losos sie uwolnil sam od K.K., a ja uwolnilem kolege od skoczka. Mam w tym juz niemala wprawe zdobyta na Papie Brodzie, a ostatnio na wlasnym policzku, co tez jest zreszta ciekawa historia pod tytulem “Wynik gownianego rzutu, ktoremu pomogl nagly podmuch wiatru”. Dalem rade samemu przebic kotwiczke na wylot, ale przy zaciskaniu zadziora musialem poprosic kolegow. Pierwszy wykrecil sie zawrotami glowy i miekkimi nogami, drugi poprawil na nosie denka od butelek i z trudem podolal zadaniu. Jaja jak berety... Ale wracajac do lososi, to Jim rybe mi zaliczyl na 2:0 (a sprobowal by nie!) i poprosil o dziadkowego K.K. Do wieczora mielismy jeszcze po kilka skobow i na ostatniej miejscowce ustrzelilem wreszcie hat-trick. Tym razem uwage lososia przykol Flamethrower i ryba wziela mnie na niespodziewana przejazdzke po poolu wielkosci boiska pilkarskiego. Przezornie postanowilem nie prosic o pomoc kolegi i sam wyjalem samiczke, ktora juz powoli nabierala kolorow. Odwalilem 13 godzinna szychte pelna atrakcji i doszedlem do wniosku, ze na dzis wystarczy.

 

Dołączona grafika

Wieczorny losos

 

PS: Pozdrowienia z niepodleglej Wielkiej Brytanii ;)






Nie lubię łowić ryby w pierwszych rzutach, przeważnie po niej brania ustają. 

 

Fajna relacja, jak zwykle :)

    • Paweł Bugajski lubi to

Kacper, a ja wrecz przeciwnie lubie lapac ryby w pierwszym rzucie, i w drugim, i w trzecim i tak caly dzien :-D Na podstawie chocby tylko tego sezonu, jesli na dzien dobry mialem branie lub hol, to w wiekszosci przypadkow przez caly dzien sie dzialo. Mialem tez przypadek, ze z kumplem naliczylismy grubo ponad 100 splawow, ryby byly wszedzie. Wydawaloby sie tylko kwestia czasu, ze ktorys z nas bedzie holowal, ale po 2h bez kontaktu bylem juz pewny ze skonczymy na zero. Po mimo wszelkich staran nie zaliczylismy nawet skubniecia.

No widzisz, u mnie bardzo często sprawdza się to przy szczupakach. Pierwsze napłynięcie na miejscówkę i ryba, a potem długo długo nic. Szczególnie w tym roku tak miałem... 

 

Tak mnie to zawsze zastanawiało - po co trocie i łososie się spławiają? Obserwują otoczenie ;)

    • Paweł Bugajski lubi to

Idealnie zakończenie dnia - zimny drink i kolejny dobry wpis na blogu :)

    • lukomat i Paweł Bugajski lubią to

No widzisz, u mnie bardzo często sprawdza się to przy szczupakach. Pierwsze napłynięcie na miejscówkę i ryba, a potem długo długo nic. Szczególnie w tym roku tak miałem... 

 

Tak mnie to zawsze zastanawiało - po co trocie i łososie się spławiają? Obserwują otoczenie ;)

 

hehehe ja tak mialem w tamtym roku :D Jak byla ryba w pierwszym rzucie to reszta dnia wielka lipa :) 
Pozniej przesadnie pierwszy rzut sie tak robilo zeby przypadkiem nic nie zlowic :D

    • Paweł Bugajski lubi to

Jest kilka teorii tlumaczacych skoki lososi. Kiedy ciagna w gore rzeki, to robia "delfina" sprawdzajac co maja przed soba, i to chyba mialoby sens. Pozostale scenariusze kiedy siedza w poolu i chlapia sie bez wiekszego celu sa chyba trudne do wytlumaczenia. Zaznaczanie swojej obecnosci, zdenerwowanie tlokiem, sploszenie gownianym rzutem?

    • Kacper.K lubi to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
29 cze 2016 19:08

Nie lubię łowić ryby w pierwszych rzutach, przeważnie po niej brania ustają. 

 

Fajna relacja, jak zwykle :)

Zgada, pełna zgoda co do obu twierdzeń!

Listopad 2024

P W Ś C P S N
    123
45678910
11121314151617
181920 21 222324
252627282930 

Ostatnie wpisy

Ostatnie komentarze